Lipiec nas słoneczkiem nie rozpieszcza, ale ja mam swoje słoneczka w wazonie. Niezawodne kwiaty, trwałe w ogrodzie i w wazonie.
W moim "sadzie" mam jeden krzaczek czerwonej porzeczki, która nie zawodzi nas swoim owocowaniem. Była posadzona dla dzieci, żeby mogły zajadać witaminki prosto z krzaczka. W jej smaku zakosztowała jedna z córek. Dzieci wyrosły, a ja nie lubię surowych owoców porzeczki, ale uwielbiam sok z niej jako dodatek do herbaty.
Smaczny sok wlany do słoiczków, będzie czekał na jesienne chłody.
Sezon na przetwory powoli się rozkręca, wcześniej robiłam syrop z melisy.
Powoli czas na ogórki.
Próbki moich soków pojechały dziś z nami do przyjaciół.
Sprawiliśmy radość naszym upominkiem.
A do domku wróciliśmy z bochenkiem chleba na zakwasie, swojskim smalcem i wiejskim mlekiem.
Z mleczka będzie pyszny twarożek, tylko cierpliwości...
Chleb i smalec pychotka.
Cudowna jest taka wymiana darów z serca do serca, a właściwie ze spiżarni do spiżarni.
Witam dwie nowe obserwatorki.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze, pochwały zdjęć przekazałam autorce.
Nasz domowy fotograf jest na wakacjach, zdjęcia w tym poście są mojego autorstwa, niestety robione telefonem.
: )